Kiedy dobra wiadomość to w rzeczywistości zła wiadomość dla inwestorów
Kontekst i prezentacja często mają większe znaczenie niż treść, przynajmniej w krótkim okresie. Wiele spółek publicznych podniosło to pojęcie do perwersyjnej formy artystycznej, ogłaszając wiadomości, które w rzeczywistości są dość złe dla akcjonariuszy, ale przedstawiając je w sposób, który sprawia, że wydaje się, że akcjonariusze powinni być wdzięczni za tak dalekowzroczne przywództwo. Umiejętność oddzielenia prawdziwych dobrych wiadomości od zaciągania się i podwójnej rozmowy to cenna umiejętność.
Inwestorzy powinni zwracać uwagę na te cztery przykłady dobrych wiadomości, które zwykle nie są dobrymi wiadomościami.
Restrukturyzacja
Po Wielkiej Recesji i stałym ożywieniu w gospodarce w ostatnich latach, firmy były na ogół w nastroju do zatrudniania i ekspansji, a nie restrukturyzacji i ograniczania kosztów. Ostatecznie można spodziewać się kolejnej fali restrukturyzacji korporacyjnej wśród spółek publicznych. Chociaż analitycy i instytucje często kibicują tym posunięciom, doświadczeni inwestorzy powinni być sceptyczni.
Czasami restrukturyzacja ma sens na świecie; szczególnie wtedy, gdy firma zatrudnia nowy zespół zarządzający, aby ulepszyć lub zmienić działalność firmy, która pozostaje w tyle i nie radzi sobie najlepiej. Ale co z przypadkami, w których zespół zarządzający wykonujący zwolnienie jest tym samym zespołem, który zatrudnił? Poza publicznym mea culpa (i być może rezygnacją z niektórych premii lub pensji), dlaczego inwestor miałby ufać dyrektorowi generalnemu, który w zasadzie mówi: „Wyznaję… oni to zrobili!”
Restrukturyzacje mogą mieć bardzo zły wpływ na morale i niszczą lojalność między pracownikami a pracodawcami. Co gorsza, lista firm, które utorowały sobie drogę do dobrobytu, jest raczej krótka. Kiedy akcjonariusz widzi, że jedna z jego spółek portfelowych zapowiada restrukturyzację, powinien dokładnie zbadać, czy te posunięcia mają na celu długoterminowy sukces (a nie krótkoterminowy wzrost zysków) i czy obecne kierownictwo naprawdę ma umiejętności potrzebne do zbudowania długoterminowa wartość dla akcjonariuszy i skutecznie konkurować na rynku.
(Aby dowiedzieć się więcej, zobacz Zarabianie na restrukturyzacji przedsiębiorstw.)
Dokapitalizowanie
W środowisku akademickim od dawna panuje przekonanie, że dla każdej firmy istnieje „właściwa” struktura kapitałowa – idealna równowaga finansowania dłużnego i kapitałowego w celu maksymalizacji zysków i zwrotów przy jednoczesnej minimalizacji ryzyka i zmienności. Jak czytelnicy mogą podejrzewać, profesorowie rozwijający te teorie prawie na ogół nigdy nie prowadzili firmy ani nie zajmowali w niej wysokiego stanowiska.
Dokapitalizowanie często oznacza spółkę, która miała dość dobre wyniki w zakresie generowania przepływów pieniężnych i niewiele długu będzie często idą na rynek i wydawania znacznych ilości długu. To zasadniczo przesuwa kapitalizację spółki ze stosunku wysokiego kapitału do niskiego zadłużenia na odwrotny.
Dlaczego firma miałaby to zrobić? Do pewnego stopnia dług to tani pieniądz. Firmy posiadające zdolność kredytową często stwierdzają, że oprocentowanie zadłużenia jest niższe niż ich koszt kapitału własnego, a odsetki od zadłużenia można odliczyć od podatku (dywidendy kapitałowe nie są). Czasami firmy używają tego rodzaju manewru, aby pozyskać środki pieniężne na zakup, szczególnie w przypadkach, gdy akcje mogą być niepłynne lub w inny sposób nieatrakcyjne jako waluta transakcji.
Jednak w wielu innych przypadkach firmy wykorzystują środki pieniężne wygenerowane przez sprzedaż długu na sfinansowanie dużej jednorazowej dywidendy specjalnej. Jest to świetne rozwiązanie dla inwestorów długoterminowych, którzy otrzymują wypłatę gotówki i odchodzą, ale tworzy radykalnie inną firmę dla tych, którzy pozostają zainwestowani lub kupują po dokapitalizowaniu.
Niestety, wiele firm dokonuje rekapitalizacji w okresach szczytowych przepływów pieniężnych i walczy o przetrwanie pod ciężarem spłaty zadłużenia w miarę pogarszania się warunków ekonomicznych. W związku z tym dokapitalizowanie jest dobrą wiadomością tylko dla inwestorów, którzy chcą wziąć specjalną dywidendę i zacząć działać, lub w przypadkach, gdy jest to wstęp do transakcji, która jest rzeczywiście warta obciążenia długiem i związanego z nim ryzyka.
(Aby dowiedzieć się więcej, zobacz temat Ocena struktury kapitałowej firmy ).
Dywidendy specjalne
Wraz z popularnością (i elastycznością) wykupu akcji, specjalne dywidendy stały się mniej powszechne, ale nadal się zdarzają. Dywidenda specjalna jest w zasadzie tym, jak się wydaje – spółka wypłaca jednorazowo gotówkę akcjonariuszom, nie spodziewając się, że w najbliższej przyszłości ponownie dokona podobnej wypłaty.
Podczas gdy specjalne dywidendy finansowane z długu są same w sobie niebezpieczne, istnieje problem nawet z dywidendami finansowanymi w ramach niestrategicznej sprzedaży aktywów lub akumulacji gotówki. Największym problemem ze specjalnymi dywidendami jest niezbyt subtelny przekaz, który się z nimi wiąże – zarządzanie to w zasadzie brak pomysłów i lepszych opcji na kapitał firmy.
Czy lepiej, aby firma wypisała czek swoim akcjonariuszom, zamiast marnować pieniądze na głupie przejęcie lub nowy projekt ekspansji, który nie może zarabiać na koszcie kapitału? Oczywiście. Ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby kierownictwo posiadało plan i strategię dalszego wzrostu i reinwestowania kapitału po atrakcyjnej stopie procentowej. Chociaż kadry zarządzające, które chcą przyznać, że firma rozrosła się tak bardzo, jak to praktycznie możliwe, powinny być pochwalone za ich szczerość, inwestorzy nie powinni przeoczyć przesłania, że wysyła specjalną dywidendę i powinni odpowiednio dostosować swoje przyszłe oczekiwania dotyczące wzrostu.
(Aby dowiedzieć się więcej, zobacz Fakty dotyczące dywidend, których możesz nie znać ).
Trujące tabletki
Co się dzieje, gdy zarząd boi się, że spółka ujawni swoim akcjonariuszom prawdę, że mogliby zarobić na sprzedaży swoich udziałów w wykupie, a zarząd nie chce sprzedać? Inicjują trującą pigułkę lub, jak wolą je nazywać firmy, plan „praw akcjonariuszy”. Trujące pigułki mają na celu uczynienie nieprzyjaznych przejęć zbyt drogimi dla nabywcy, często pozwalając kierownictwu osiągającym słabe wyniki zachować pracę i zarobki.
Zasadniczo spółka ustanawia regułę, zgodnie z którą jeśli którykolwiek akcjonariusz nabywa więcej niż ta kwota spółki, każdy inny akcjonariusz, z wyjątkiem akcjonariusza inicjującego, ma prawo do zakupu nowych akcji ze znaczną zniżką. To skutecznie osłabia inicjującego udziałowca i znacznie zwiększa koszt transakcji.
Naprawdę niefortunne w tych umowach jest osadzony paternalizm. Zarząd i rada dyrektorów mówią swoim akcjonariuszom: „Patrzcie, nie jesteście wystarczająco sprytni, aby zdecydować, czy to dobry interes, więc zdecydujemy za was”. W innych przypadkach jest to po prostu konflikt interesów – zarząd lub zarząd jest właścicielem dużej porcji akcji i po prostu nie jest jeszcze gotowy do sprzedaży.
Prawdą jest, że niektóre badania wykazały, że firmy z trującymi tabletkami otrzymują wyższe oferty (i premie za przejęcie ) niż te, które tego nie robią. Problem polega na tym, że poza groźbą pozwów, akcjonariusze mogą zrobić stosunkowo niewiele, aby zapewnić, że rada dyrektorów będzie wypełniać swój powierniczy obowiązek wobec akcjonariuszy. Jeśli większość akcjonariuszy chce sprzedać spółkę po określonej cenie, nie należy dopuścić do tego, aby na przeszkodzie stanęła trująca pigułka i opinia zarządu o wycenie.
Podsumowanie
Wiadomości zawsze zawierają pewne niuanse. Żadne z wymienionych tutaj działań nie jest powszechnie ani automatycznie „złe” lub „złe” dla firmy i jej akcjonariuszy. Problem w tym, że zbyt często nieuczciwi i zarozumiali menedżerowie próbują oszukać swoich akcjonariuszy, aby uwierzyli, że szybkie rozwiązania to strategia długoterminowa. Inwestorzy powinni pielęgnować zdrowe poczucie sceptycyzmu i upewnić się, że „dobre wieści” są naprawdę tak dobre, jak chce, aby kierownictwo miało wierzyć.
(Aby uzyskać więcej informacji, zobacz Czy dobra nowina może być sygnałem do sprzedaży? I Ocena kierownictwa firmy ).